niedziela, 30 października 2011

niePamiętniki z wyjazdu

W dniach 21 i 23 października bieżącego roku odbył się coroczny zjazd Zawsze Spontanicznych Przypałowców. Wspólnota wyruszyła spontanicznie spod dworca PKP, aby jak co roku zawitać w metropolii Michałkowa pod skrzydłami wielkiej Sowy. Wyjazd obfitował w gargantuiczną wręcz ilość atrakcji i niespodziewanych zwrotów akcji. (Rymem władam jak Mickiewicz Adam, yo!). 

Jednym z punktów był zakład Śruby - Słodkiego Łakomczuszka oraz Zandalfa - Słodkiego Eklerka, poszukującego drogi do Mordoru. Z powodu nieobecności Dylana, znanego z wcześniejszych opowieści, młodzieńcy musieli zająć się spontanicznym zorganizowaniem konwoju z wodą mineralną z Bied(r)y. Zakład polegał na przywiezieniu wody z powrotem do Wrocławia. Każda wypita, tudzież skradziona butelka, kosztowała skromne 50 judaszowych srebrników. 


Trzy pierwsze butle wody odeszły spontanicznie w niewyjaśnionych okolicznościach w przeciągu pociągu. Pozostałe zostały wykorzystane przez Mecha - Toruńskiego Pierniczka do zażywania kąpieli leczniczych, gdyż był on przekonany, że tak droga woda musi pochodzić z Lichenia. Nie bez powodu otrzymał tytuł pana Cezara. Już tego samego dnia Anna Maria Wesołowska nałożyła na niego karę porządkową w wysokości 150 judaszowych srebrników. Nie rozumiemy wprawdzie, czemu kąpał się w koszulce, ale być może ma to jakiś związek z jego czarodziejskim bębenkiem.


Nie był to jednak koniec zaginionych rzeczy. Żeby tradycji stało się zadość, porwana została sobota. Przez wiele lat nikt nie wyjaśnił tego zjawiska, nawet profesorowie z Uniwersytetu Ekonomicznego. 

Nieoczekiwaną atrakcją jednego z dni było pojawienie się ekipy filmowej kręcącej spot reklamowy nowego programu telewizji Trwam - Herbatka u Tadka, a kawa u Śruby. Na planie pojawiła się sama Iza Małysz! Nasza redakcja specjalnie dla naszych psychofanów przygotowała popremierowy pokaz spotu. (Śruba rozliczymy się w najbliższym czasie)


Wielkim hitem całego wyjazdu został taniec będący odłamem (z) gałęzi breakdance - Śruba Dance, którego skomplikowany układ powstawał przez 4 miesiące w USA. Bardzo szybko przyjął się w kręgu ZSP, choć nie tak łatwo było zapamiętać te niezwykle trudne kroki. Taniec ten został okrzyknięty nieodłącznym elementem każdej dobrej biby. Dla zainteresowanych prezentujemy poniżej krótki filmik instruktażowy. 


Na koniec mamy dla Ciebie dobrą radę, a nawet mhhhhyyyymm radę: Przemyśl to! miasto, a nie Wałbrzych ani Wrocław, ani Dziadowa Kłoda, ani nawet Zimna Wódka, czy też Kietrz.

piątek, 14 października 2011

Nowe szaty Stiffiego

W zeszłym tygodniu nasi reporterzy witali na lotnisku wracającą z wyprawy po USofA grupę lokalnych wodzirejów. Powrócili z uśmiechem na twarzach, niczym bociany z ciepłych krajów, choć u bocianów i u Dylana ciężko mówić o uśmiechu. Dylan naburmuszony jak zwykle, uciekł dzierżąc w dłoniach swoje dwa 5-litrowe baniaki z wodą. Chłopaki przywieźli ze sobą niesamowitą pamiątkę - własnego Cygana, który podobno ma kietrzańskie korzenie... zębowe. Jak zdradziła nam załoga samolotu, cała ekipa podróżowała 1 klasą... bagażową. Na bogato!


Kilka dni po przylocie, wrócili na stare śmieci - zamieszkali w Klubie Studenckim Przegubowiec, gdzie wraz z ich przybyciem rozpoczął się cykl imprez przejebanych o chwytliwej nazwie “Imprezy na 3cim”. W poprzednich latach powstało nawet kilka filmów na temat słynnych imprez, m.in. Akademik Pana Kleksa - dokument o sabotowaniu kubków z kawą przez dosypywanie do nich środków halucynogennych, Kawa czy herbata - program kulinarny o sporządzaniu kawówki, Sok z żuka - film przyrodniczy o sposobach przyrządzania karaluchów przez Chińczyków, czy też Od zmierzchu do świtu - komedia o imprezach korytarzowych.

Podczas imprezy zorganizowanej na ich cześć, przywiezionemu przez nich cygańskiemu stworzeniu bardzo spodobała się kurtka jednej z obecnych dziewczynek. Stiffi - bo tak na imię Cyganowi - pod pretekstem pójścia do toalety, wymknął się po angielsku (jak to czasami próbuje robić Zan) z kurtką. Na szczęście jego ucieczkę zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu. Rom został schwytany przez kłusowników z Kietrza, którzy w tym czasie polowali na jedzenie. Stiffi tłumaczył się, że jest bardzo religijny, ale nie uznaje przykazania “nie kradnij”, bo dla Cyganów została na nie udzielona dyspensa. Chwilę przed schwytaniem udało mu się jeszcze zrobić małą sesję w PhotoSession.


Historia z kurtką urzekła naszą redakcję do tego stopnia, że ufundowaliśmy Siffiemu płaszcz jak z baśni “Nowe szaty cesarza”. Mamy nadzieję, że niebawem się w nim zaprezentuje.